Nosił wilk razy kilka…
Hossa dobiegła końca. Ponieśli wilka. Iskrze w tym meczu wystarczył remis, by cieszyć się z awansu do IV ligi, lecz świętowanie zostało odroczone, bo... gospodarze znaleźli sposób na lidera. Po prostu stracili pierwsi gola! To oczywiście żartobliwe wytłumaczenie sukcesu Gryfa, który, gdyby snajperzy Iskry mieli lepiej nastawione celowniki, miałby kłopot nawet w zdobyciu punktu w tej potyczce. A tak schodzili z boiska w glorii pierwszej drużyny, która w tym sezonie zabrała 3 punkty najlepszej ligowej ekipie.
Mecz dla białogardzkiej Iskry rozpoczął się znakomicie. Już w 20 minucie piłkę głową do bramki Gryfa wpakował Mateusz Przybysz. Stało się to po dośrodkowaniu Marcina Lewandowskiego z rzutu rożnego. Ten duet na wiosnę ma moc! Obaj zawodnicy imponują skutecznością, asystami, zaangażowaniem. Wydawało się, że Iskra po zdobyciu prowadzenia będzie mieć już z górki. Ale nic z tego. Gospodarze 8 minut później zdobyli bramkę kontaktową, a na przerwę udali się prowadząc 2:1. Tak też zakończyło się spotkanie, bo mimo wysiłków Iskrze w drugiej odsłonie nie udało się doprowadzić do zmiany wyniku.
24. kolejka V ligi – 4 maja 2014
1:1 – M.Brzeziński (28)
2:1 – M.Brzeziński (35)
Gryf: Kozdra – Polechoński, P. Skoczylas, G. Majcher, Wilusz, Popowicz, Matuszewski, Brzeziński (80 D. Skoczylas), Wojnarowski (85. Rtkowski), Szaniawski (82. M.Majcher), Tesfamichael.
Iskra: Pończocha – Kuś (65. Wesołowski), Przybysz, Suchocki, Kosmala, Jackiewicz, Lewandowski, Łaniucha, Szczepański, Lisiak, Wysocki